Tytuł: "Metro 2034"
Autor: Dmitry Glukhovsky
Ilość stron: 495
Cena: 36,99 zł
Moja ocena: 8/10
Nie tak dawno mieliście okazję przeczytać moją opinię na temat "Metra 2033". Przyznałam wówczas, że książka mnie rozczarowała, jednak odczuwając lekki niedosyt, postanowiłam dać drugą szansę słynnej serii i oto prezentuję Wam recenzję "Metra 2034". Tym razem do lektury podeszłam z dystansem. Zostałam uprzedzona, że kontynuacja ma inny klimat i różni się pod wieloma względami od pierwszej części, jednak nie spodziewałam się aż takiej metamorfozy! Jeżeli ktoś obawiał się dalszego "zamulania" Artema, a do takich osób należę i ja, to pocieszę was i powiem, że podczas lektury "Metra 2034" już go nie spotkamy. Jego miejsce zajmują nowi bohaterowie, którzy mają diametralnie inne problemy niż nasz stary znajomy.
Hunter wrócił. I jakby nigdy nic pojawił się na Sewastopolskiej, obejmując stanowisko dowódcy oddziałów w południowych tunelach stacji. Jednak jedna i druga karawana, która miała udać się do Hanzy, nigdy nie wróciła z powrotem. Stary żołnierz nie pozostaje obojętny i postanawia osobiście zbadać sprawę. Jego towarzyszem zostaje starszy pan o przezwisku Homer, który przed wojną zajmował się badaniem zagadek moskiewskiego metra. Kompania wyrusza w stronę zagadkowej Tulskiej, na której znajdzie albo wszystkie odpowiedzi, albo śmierć...
Kiedy rozpoczęłam czytanie poczułam się nieco zdezorientowana: nowi bohaterowie, nowa stacja, nieznana sytuacja. Jednak po pierwszych rozdziałach, gdy już spotkałam Huntera, poczułam się bardziej swojsko, dlatego też dalsze czytanie "Metra 2034" poszło jak po maśle. W drugiej części spotykamy się z zupełnie nowym problemem. Jednak nie tylko zmienia się otoczenie, ale również atmosfera. Spotykamy zupełnie nieznanych bohaterów, którzy myślą zupełnie inaczej, mają więcej lub mniej doświadczenia, ale co najważniejsze, w głównej roli zostaje obsadzona kobieta. Toteż można się spodziewać, że kontynuacja jest bardziej uczuciowa, szczególnie, że z owej przedstawicielki płci pięknej "jest niezłe ziółko".
Wymienione w powyższym akapicie elementy owszem podnoszą jakość serii, jednak książka nie zachwyciłaby mnie tak bardzo gdyby nie fabuła. O wiele lepier rozegrał akcję Dmitryj Glukhovsky. Miałam wrażenie już przy czytaniu "Metra 2033", że z każdą kolejną stroną uwydatnia się talent pisarski i styl autora, który na początku wydawał mi się dosyć blady i nieciekawy. Końcowe rozdziały pierwszej części były niesamowicie wciągające, ale cała fabuła "Metra 2034" jest nieporównywalnie lepsza. Pisarz zadbał o szczegóły bez zbędnych, długich opisów, przez które nie spodobał mi się pierwszy tom. Pomysł jest absolutnie fenomenalny i oryginalny, co doceniłam już w pierwszej recenzji.
Jestem w pełni usatysfakcjonowana "Metrem 2034", ale z drugiej strony szkoda, że to już koniec, że to wszystko tak się zakończyło. Jestem pod wrażeniem pomysłu, jestem zachwycona fabułą, jestem zakochana w bohaterach i tęsknię za Hunterem, którego w tej części poznałam od zupełnie innej strony, od tej lepszej. Moim zdaniem cud, miód i orzeszki. Polecam wszystkim, genialna książka. Jeżeli pojawi się kontynuacja, z pewnością po nią sięgnę!
ja osobiście nie czuje powołania do przeczytania tej książki, wcześniejsza część też mnie nie zaciekawia, może w przyszłości to się zmieni, ale jeszcze nie teraz :)
OdpowiedzUsuńNa początku do tej serii nie byłam szczególnie przekonana. Nawet opis mnie nie zaciekawił. Teraz podjęłabym się jej przeczytania, ale ominęłabym pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńOch jak ja chciałabym to przeczytać:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie rozglądam się za pierwszą częścią :)
OdpowiedzUsuńDla mnie gorsza od 2033, ale nadal fajna. Chociaż brak mi tu tego klimatu tuneli, od ktorego miałam ciarki :)
OdpowiedzUsuńOch! Muszę pożyczyć od znajomego Metro 2033. Wszyscy zawalają i widzę, ze warto. Po tę również sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCos mnie odpycha od tych książek i nie wiem co... Może kiedyś się przekonam:)
OdpowiedzUsuńNa razie za mną Metro 2033, ale i po ten tom sięgnę - kupiony leży od dawna na półce :)
OdpowiedzUsuń