Autor: Terry Pratchett, Stephen Baxter
Ilość stron: 358
Cena: 32 zł
Moja ocena: 6,5/10
Od wieków ludzie zastanawiają się, czy jest możliwe życie na innych planetach niż Ziemia i czy istnieje we Wszechświecie jakaś rozumna rasa. No cóż, powstało na to wiele hipotez, które zaraz potem zostały obalone, albo nie udowodniliśmy ich słuszności do dzisiaj. Kwestia ta nawet w XXI wieku pozostaje otwarta i nie jest obojętna pisarzom science - fiction, których wyobraźnia nie ma horyzontów. Stephen Baxter i Terry Pratchett - dwaj uznani pisarze fantastyki stworzyli własną, alternatywną wizję wszechświata, wizję Długiej Ziemi...
Szeregowy Percy, który jeszcze przed chwilą był światkiem rozlewu krwi w jednej z bitew I wojny światowej budzi się na przyjemnej polance, słysząc śpiew ptaków i szum wiatru. Kilkadziesiąt lat później totalnie aspołeczny i zamknięty chłopiec o imieniu Joshua pierwszy raz przekracza na równoległą planetę, co wkrótce obróci całą ludzką rzeczywistość o sto osiemdziesiąt stopni. Jakby tego było mało, w tajemniczych okolicznościach znika wynalazca krokera - urządzenia, które pozwala swobodnie poruszać się po Długiej Ziemi. Wystarczy zrobić jeden krok...
Pomysł Długiej Ziemi, czyli nieskończonej ilości równoległych planet jest jak najbardziej oryginalny i intrygujący, a fabuła mimo, że w początkowej fazie czytania wydaje się wprost nie do ogarnięcia, to finalnie, akcja została rozegrana interesująco i co najważniejsze po kolei, bez paralelizmów tak charakterystycznych dla Pratchetta. Byłam wręcz zachwycona kreacją postaci i stworzonym światem. Lobsang, Joshua, Sally, a nawet mniej ważni bohaterowie: szeregowy Percy czy Jessica Jansson - każde z nich miało w sobie wdzięk, ciekawą osobowość lub wyrafinowany humor, czym zaskarbili moją przyjaźń. Natomiast jeżeli chodzi o rzeczywistość w jakiej istnieli, to można ją określić jako interesującą, gdyż autorzy poskąpili szczegółowych opisów nowych zjawisk zmuszając czytelnika do puszczenia wodzy własnej wyobraźni.
Czytając starałam się nie utożsamiać książki tylko z Terrym Pratchettem, jednak nie wyszło mi to za dobrze, więc wybaczcie, gdy się w pewnym momencie zagalopuję. W końcu czytałam już wiele książek z serii Świata Dysku, natomiast o Baxterze dowiedziałam się przy okazji "Długiej Ziemi". Ale powracając do omawianej lektury, to uważam, że styl pisarski to w stu procentach styl pratchettowski, ironiczno - sarkastyczny, dosyć oporny, ale unikatowy. Niestety "Długiej Ziemi" nie czyta się jednym tchem w ciągu wieczoru, ale nie można powiedzieć, że jest to tzw. cegła. Czasami akcja wlokła się zbyt powoli, ale wszystko można było zdzierżyć, aby zamknąć ostatnią stronę z satysfakcją i poczuciem, że przeczytało się coś nowego i niekonwencjonalnego.
Jeżeli poszukujesz książki, która zaskoczy cię oryginalnością pomysłu i unikatowością atmosfery, a do tego jesteś miłośnikiem fantastyki to "Długa Ziemia" jest w sam raz dla ciebie. Jedynym mankamentem jest męczący styl autorów, a poza tym nie mam zastrzeżeń. Uważam, że "Długa Ziemia" to dobra lektura, o której na pewno szybko nie zapomnę. Ciekawy i dobrze zrealizowany pomysł stworzył książkę, którą z czystym sumieniem mogę polecić.
Pomysł Długiej Ziemi, czyli nieskończonej ilości równoległych planet jest jak najbardziej oryginalny i intrygujący, a fabuła mimo, że w początkowej fazie czytania wydaje się wprost nie do ogarnięcia, to finalnie, akcja została rozegrana interesująco i co najważniejsze po kolei, bez paralelizmów tak charakterystycznych dla Pratchetta. Byłam wręcz zachwycona kreacją postaci i stworzonym światem. Lobsang, Joshua, Sally, a nawet mniej ważni bohaterowie: szeregowy Percy czy Jessica Jansson - każde z nich miało w sobie wdzięk, ciekawą osobowość lub wyrafinowany humor, czym zaskarbili moją przyjaźń. Natomiast jeżeli chodzi o rzeczywistość w jakiej istnieli, to można ją określić jako interesującą, gdyż autorzy poskąpili szczegółowych opisów nowych zjawisk zmuszając czytelnika do puszczenia wodzy własnej wyobraźni.
Czytając starałam się nie utożsamiać książki tylko z Terrym Pratchettem, jednak nie wyszło mi to za dobrze, więc wybaczcie, gdy się w pewnym momencie zagalopuję. W końcu czytałam już wiele książek z serii Świata Dysku, natomiast o Baxterze dowiedziałam się przy okazji "Długiej Ziemi". Ale powracając do omawianej lektury, to uważam, że styl pisarski to w stu procentach styl pratchettowski, ironiczno - sarkastyczny, dosyć oporny, ale unikatowy. Niestety "Długiej Ziemi" nie czyta się jednym tchem w ciągu wieczoru, ale nie można powiedzieć, że jest to tzw. cegła. Czasami akcja wlokła się zbyt powoli, ale wszystko można było zdzierżyć, aby zamknąć ostatnią stronę z satysfakcją i poczuciem, że przeczytało się coś nowego i niekonwencjonalnego.
Jeżeli poszukujesz książki, która zaskoczy cię oryginalnością pomysłu i unikatowością atmosfery, a do tego jesteś miłośnikiem fantastyki to "Długa Ziemia" jest w sam raz dla ciebie. Jedynym mankamentem jest męczący styl autorów, a poza tym nie mam zastrzeżeń. Uważam, że "Długa Ziemia" to dobra lektura, o której na pewno szybko nie zapomnę. Ciekawy i dobrze zrealizowany pomysł stworzył książkę, którą z czystym sumieniem mogę polecić.
Egzemplarz "Długiej Ziemi" otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka, za co bardzo dziękuję!
nie jest to moja tematyka, ale nie wykluczam, że po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńMy na pewno tą samą książkę czytaliśmy?
OdpowiedzUsuń"Od wieków ludzie zastanawiają się, czy jest możliwe życie na innych planetach niż Ziemia i czy istnieje we Wszechświecie jakaś rozumna rasa. No cóż, powstało na to wiele tez, które zaraz potem zostały obalone, albo nie udowodniliśmy ich słuszności do dzisiaj. "
Pokaż mi JEDNĄ tezę nt. istnienia życia we Wszechświecie, która została obalona. To raz. Dwa, spójrz na szyk zdania - jak można obalić teorię dotyczącą kwestii, której jednocześnie potwierdzić nie można?
"stworzyli własną, alternatywną wizję wszechświata, wizję Długiej Ziemi..."
Nie, oni nie stworzyli alternatywnego wszechświata, tylko wykorzystali teorię światów równoległych.
"Pomysł Długiej Ziemi, czyli nieskończonej ilości równoległych planet"
Znów babol, oni się poruszają po ŚWIATACH równoległych. To nie jest tak, że Ziemia istnieje w nieskończonej ilości wersji w jednym wszechświecie - każda z nich odpowiada kolejnemu wymiarowi.
"a fabuła mimo, że w początkowej fazie czytania wydaje się wprost nie do ogarnięcia, to finalnie, akcja została rozegrana interesująco i co najważniejsze po kolei, bez paralelizmów tak charakterystycznych dla Pratchetta"
Gdzie tam fabuła jest niby nie do ogarnięcia? Wszystko jest wyłożone jak na tacy, dwa - trzy wątki na krzyż. Tak naprawdę trudno to ogarnąć?
"szeregowy Percy czy Jessica Jansson - każde z nich miało w sobie wdzięk, ciekawą osobowość lub wyrafinowany humor,"
Naprawdę mieliśmy inne książki. Percy i Jessica byli tylko dodatkiem do tła, sceny z ich udziałem policzyć można na palcach jednej ręki - NIE ma tam fragmentów, które pozwalałyby na wysunięcie takich wniosków.
"Natomiast jeżeli chodzi o rzeczywistość w jakiej istnieli, to można ją określić jako interesującą, gdyż autorzy poskąpili szczegółowych opisów nowych zjawisk zmuszając czytelnika do puszczenia wodzy własnej wyobraźni."
Akurat. Wyraźnie zaznaczono konsekwencje w odkryciu światów równoległych, jakie zaobserwowano na Ziemi Podstawowej. I o jakich nowych zjawiskach niby może być tu mowa, skoro przenosiny sprowadzają się do kliknięcia przełącznika?
"Czasami akcja wlokła się zbyt powoli, ale wszystko można było zdzierżyć, aby zamknąć ostatnią stronę z satysfakcją i poczuciem, że przeczytało się coś nowego i niekonwencjonalnego."
Ciężko mówić tu o "tradycyjnym" wątku fabularnym - "Długa Ziemia" to jest nic innego jak swego rodzaju karykatura, czy wręcz parodia klasycznej space opery - zamiast eksploracji przestrzeni kosmicznej mamy eksplorację światów równoległych. A poza tym ten fragment to jest straszna wydmuszka - "można, ale nie trzeba, ale jednak można, bo to fajne"?
Merci...
Dziękuję za wszystkie sugestie :) Postaram się poprawić błędy.
UsuńPozdrawiam!
bardzo spodobała mi się ta recenzja :) już niebawem sięgnę po lekturę ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie!
oddychacnieznaczyzyc.blogspot.com
Po Twojej recenzji myślę, że książka przypadnie mi do gustu! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa już jestem po lekturze, ale oceniam tę książkę o wiele wyżej niż Ty :) Swoją drogą, z Twojej recenzji nie wynika ocena 6,5/10, bo jednak bardziej ją chwalisz.
OdpowiedzUsuńDługaśny komentarz Fenrira mogę tylko skomentować, że trochę się w nim czepia, ale ma poniekąd rację - słowa należy czytać i pisać z uwagą.
Póki co chyba jednak wolę sięgnąć po inne książki ;]
OdpowiedzUsuńChętnie się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie czytałam jeszcze Pratchetta i jakoś nie mam ochoty! ale polecę tę powieść mojej koleżance, bo to zdecydowanie jej klimat :)
OdpowiedzUsuń