Tytuł: "Thorgal. Powrót do krainy cieni"
Autorka: Amelie Sarn
Ilość stron: 223
Cena: 39,99
Moja ocena: 7/10
W
"Thorgalu" zakochałam się można powiedzieć od pierwszego wejrzenia, z
resztą jak wszystkie kobiety. Kiedyś mimochodem zainteresowałam się ciekawymi
okładkami na półce u mojej siostry i tak się zaczęła podróż z dzieckiem z
gwiazd. Obecnie jestem po lekturze kilkunastu komiksów Rosińskiego i Van
Hamme'a, które nadal mnie zadziwiają. Kiedy przeczytałam informację o tym, że
niedługo ma pojawić się "Thorgal" - powieść postanowiłam przekonać
się, czy fabuła tej opowieści może nadal urzekać bez rewelacyjnej kreski
Rosińskiego. Początkowo podchodziłam do tego pomysłu z dystansem, gdyż zawsze
uważałam, że głównym atutem słynnego komiksu są wspaniałe ilustracje, ale jak
zwykle musiałam wszystko dokładnie sprawdzić oraz wybadać i tak zaczęła się
moja lektura "Thorgal. Wyprawa do krainy cieni".
Pamiętacie
fabułę komiksu "Thorgal. Powrót do krainy cieni"? Kiedy rozpoczynałam
lekturę powieści niewiele mi to mówiło, ale z każdą kolejną stroną stopniowo
zaczynałam coraz lepiej przypominać sobie poszczególne wątki. W tej części
spokojne życie Thorgala i Arici zostaje po raz kolejny zachwiane. Małżonkowie
zostają rozdzieleni, jednak wiking nie godzi się tak łatwo z losem i rusza pod
prąd, aby ratować swoją małżonkę i syna, którzy znaleźli się w ogromnym
niebezpieczeństwie. Ale niepokonany wojownik jest ulubieńcem bogów, więc może
ich błogosławieństwo pomoże mu wrócić cało z wyprawy do krainy cieni...
Od
pierwszego spotkania z komiksami o "Thorgalu" ponad fabułę ceniłam
sobie niezwykły talent polskiego rysownika Grzegorza Rosińskiego. Jeszcze przed
sięgnięciem po powieść miałam mieszane uczucia. Po pierwsze nie naczytałam się
zachęcających recenzji, a po drugie wątpiłam w moc fabuły, która mogłaby
zrównać, a już nie mówiąc o przebiciu komiksu. A tymczasem czekało mnie pozytywne
zaskoczenie... Dzięki powieści o Thorgalu mogłam docenić fenomenalny pomysł Van
- Hamme'a! Amelie Sarn może nie ma wybitnego talentu pisarskiego, ale
nadrabiała czasami poetyzacją języka, w skutek czego znowu
poczułam niezapominaną atmosferę północy, morza, wikingów i walki. Chciałabym
również docenić jej pomysł i dobranie ciekawej opowieści, która na prawdę
nadała się na powieść.
Styl
Amelie Sarn nie jest ani ambitny, ani oryginalny, ale prosty i lekki, co i tak
było dla mnie szokiem, gdyż przeskoczenie ze spartańskich wypowiedzi
charakterystycznych dla komiksu na dosyć rozbudowane opisy stanowi dużą zmianę.
Książka "Thorgal. Wyprawa do krainy cieni" jest połączeniem kilku
następujących po sobie komiksów. Mimo że ma ona niewielką objętość, to i tak
podziwiam autorkę, że z tak zwięźle zapisanej opowieści wyciosała 223 strony.
Utwór przeczytałam jednym tchem, ponieważ już niewiele pamiętałam lektury
komiksów i nie miałam problemu ze znajomością zakończenia. Co ciekawe, historia
twierdzy Brek - Zarith i jej zdobycie nigdy nie wydawało mi się ciekawe, a
jednak po przeczytaniu powieści zauważyłam i doceniłam świetny pomysł Jeana Van
- Hamme'a. Myślę, że duża w tym zasługa Amelie Sarn, która między innymi
wyostrzyła charaktery ciekawych postaci, na które wcześniej nie zwróciłam
uwagi.
Spodziewałam
się książki, która skompromituje się na tle rewelacyjnego komiksu, a zostałam
mile zaskoczona. Mimo wszystkich negatywnych opinii jakie słyszałam na temat
Thorgala - powieści uważam, że autorka wpadła na świetny pomysł i nieźle go
zrealizowała. Z pewnością sięgnę po kolejną część i po "Thorgal. Dziecko z
gwiazd", którego niestety nie miałam okazji przeczytać. Wszystkim, którzy
nie wiedzą nic o Thorgalu zalecam zapoznanie się najpierw z komiksami, a
następnie z powieściami. Natomiast tym, dla których dziecko z gwiazd jest
starym, dobrym znajomym polecam zapoznanie się z powieścią Amelie Sarn.
Książkę otrzymałam od najlepszego serwisu o książkach, czyli od nakanapie.pl . Dziękuję za możliwość przeczytania!
zapowiada się dość ciekawie :)
OdpowiedzUsuńnie brzmi najgorzej, ale mnie coś nie ciągnie do lektury :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już słyszałam o Thorgalu. Z chęcią zajrzę.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam, ale być może sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńDla mnie Thorgal to klasyka, bez której nie wyobrażam sobie swoich licealnych lat :)Jako plastyk doceniałam i fascynowałam się stylem Rosińskiego i podobnie, jak u Ciebie grafika była dla mnie zdecydowanie najważniejsza. Ale nie byłoby rysunków, gdyby nie fabuła, która jest równie fascynująca :)
OdpowiedzUsuńDo pierwszej książki Amelie Sarn podeszłam z lekką rezerwą, ale i wielką ciekawością i muszę powiedzieć, że nie rozczarowała mnie. Dlatego chętnie przeczytam kolejne tomy przygód mojego ulubionego bohatera komiksowego :)
Książka chyba nie dla mnie, nie odnalazłabym się w świecie Thorgal.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mojego bloga po odbiór wyróżnienia :)http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger-wyroznienie.html