Autorka: Izabela Żukowska
Ilość stron: 239
Cena: 32,99 zł
Moja ocena: 7/10
Wyobraź sobie, że zostałeś posądzony o zbrodnie –
niesłusznie. Takie rzeczy się zdarzają, ludzi bywają omylni. Co jeśli jednak
sam nie wiesz czy zabiłeś czy nie?
Izabela Żukowska to z wykształcenia muzykolog, a z zawodu
dziennikarka. Obecnie doktorantka na Wydziale Nauk Społecznych KUL oraz autorka „Teufela” i „Gothenhafen”.
W „Gothenhafen” po raz drugi spotykamy się z Franzem
Thiedeke, który w holu jednego z hoteli znalazł ciało. Sam stracił pamięć i nie
jest w stanie złożyć jakichkolwiek zeznań śledczym. Nie pamięta kim był, gdzie
żył, ani jaki jest jego stan cywilny. W takim razie podejrzenie pada na niego. Thiedke
postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i przeprowadzić własne śledztwo, jednak
nie będzie to łatwe mając amnezję i oddech Gestapo na plecach, ścigającego go
za jego polityczną przeszłość. Poza tym emerytowany komisarz nie rozumie
sytuacji politycznej pomiędzy Polakami a Niemcami, przez co naraża siebie
samego i swoich znajomych na niebezpieczeństwo.
„Gotenhafen” to powieść kryminalna, której akcja toczy się
podczas II wojny światowej w Gdyni. Wątek historyczny dodaje uroku książce i
sprawia, że fabuła jest bogatsza i ciekawsza (o ile czytelnik lubi historię). W
dodatku wyobraźnię czytającego wzbogacają interesujące fotografie. Co ciekawe, „Gotenhafen”
to powieść, która nie jest typowym kryminałem. Tak naprawdę obok śledztwa
emerytowanego komisarza przewija się wątek polityczny – walki z hitlerowskim
reżimem. Świetne połączenie i za to należą się duże brawa Autorce.
Nie mogę powiedzieć, że „Gotenhafen” to bardzo wciągający
utwór , ale za każdym razem kiedy brałam książkę do ręki robiłam to z
przyjemnością. Jest w niej zawartych wiele opisów (czasem długich) jednak mnie
w żadnym wypadku nie nudziły. Izabela Żukowska opisuje sytuacje bardzo spójnie
i dlatego też czytelnik się nie zagubi w wątkach. Mimo, że „Gotenhafen” jest
drugą częścią przygód komisarza Franza Thiedtke, a ja nie czytałam pierwszej to
nie czułam jakichś wielkich zaległości. Podoba mi się, że Izabela Żukowska dba
o detale. W wielu sytuacjach lepiej mogłam sobie wyobrazić i uzmysłowić
niebezpieczne położenie w jakim nie raz i nie dwa znajdował się nasz główny
bohater.
Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po „Gotenhafen”, gdyż jest
to niebanalna lektura dająca zarówno rozrywkę, jak i lekcję historii. Świetne
zakończenie zachęciło mnie do nadrobienia zaległości i sięgnięcia po pierwszy
tom przygód Franza Thiedke.
Komu polecam? Książka może być zarówno dobrą lekturą dla
fanów kryminału jak również dla pasjonatów literatury historycznej. Myślę, że
osoby niezainteresowane żadnym z tych gatunków również mogą spróbować. Na pewno
się nie rozczarują.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Nowy Świat, za co serdecznie dziękuję :)
Książka wydaje się być interesująca. Jeżeli trafi w moje ręce to sama się przekonam, czy taka rzeczywiście jest. :)
OdpowiedzUsuńHistoria to moja pięta Achillesowa, ale lubię klimatyczne kryminały, poza tym przeraża mnie wizja niesłusznego posadzenia. Prawdopodobnie ta książka zaspokoiłaby moje czytelnicze potrzeby :)
OdpowiedzUsuńKryminał i nuta historii to genialne połączenie, które jak najbardziej lubię. Po książkę muszę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNie, nie...tutaj od razi podziękuję.
OdpowiedzUsuńKsiążka, mam nadzieję, jest w drodze do mnie :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem utwór bardzo ciekawy. Szkoda tylko, że to druga część, myślałam początkowo, że to taka pojedyncza powieść. Staram się unikać serii.. Ale postaram się i tak zapamiętać tytuł i okładkę, jak będę miała okazję to sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. :) Raczej nie często sięgam po takie książki, ale chyba się skuszę, chociaż nie przepadam za dość długimi opisami.
OdpowiedzUsuńOoo zacna lektura, chętnie przeczytam xD
OdpowiedzUsuńmoże sięgnę w przyszłości, teraz sobie odpuszczę lekturę :)
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja, pozdrawiam!
Jak trafi w moje ręce to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNie, od kryminałów uciekam jak najdalej.
OdpowiedzUsuń