poniedziałek, 17 grudnia 2012

"Gra Endera" Orson Scott Card


Tytuł: "Gra Endera"
Autor: Orson Scott Card
Ilość stron: 336
Cena: 29,90
Moja ocena: 7/10
Tom: 1


O "Grze Endera" na pewno słyszał nie jeden mniej lub bardziej zainteresowany fantastyką czytelnik. To właśnie tym utworem Orson Scott Card wybrukował sobie ścieżkę do kariery pisarskiej. Pół roku temu pierwszy raz spotkałam się z twórczością tego autora przy okazji "Zaginionych wrót", które mnie oczarowały i zachęciły do przeczytania książki zajmującej czołowe miejsca na listach najlepszych książek science fiction.

Kiedy poznajemy Endera, ma on 6 lat i jest bardzo zdolnym oraz wrażliwym chłopcem. Jego siostra Valentine kocha go całym sercem, jednak brat Peter to podły i okrutny człowiek, który lubi znęcać się nad młodszym rodzeństwem. Pewnego dnia do drzwi rodzinnego domu Endera zapukał oficer armii, który zabrał chłopca do szkoły bojowej mającej za zadanie nauczyć go strategi i walki, aby kiedyś stawić czoło robalom, którzy przybywają z dalekich planet, aby zgładzić Ziemię. Jednak nie wiadomo, czy Ender jest na tyle mocny, żeby walczyć przeciwko śmiertelnie groźnym stworzeniom. W końcu to jeszcze dziecko...


Kiedy skończyłam jakiś czas temu czytać "Zaginione wrota", pomyślałam, jak genialna musiałaby być "Gra Endera", żeby była od nich lepsza. I nie ukrywam, że wiązałam z tym utworem wielkie nadzieje. Już w pierwszym rozdziale poczułam ukłucie wzruszenia, gdy Card pisał o stosunkach Endera z rodzeństwem. Muszę przyznać, że kiedy opisuje on ludzkie relacje, uczucia i więzi, robi to po mistrzowsku. "Gra Endera" była również dla mnie lekcją, z której wysnułam wiele ciekawych wniosków. Główny bohater został wykreowany w interesujący i tajemniczy sposób. Samo czytanie o działaniu, reakcjach i odczuciach bardzo mnie wciągnęło, momentami wzruszało, niekiedy intrygowało. Na podstawie obserwacji zachowań przedstawionych w "Grze Endera" dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, m.in. o sobie i rozpatrzyłam swoje zachowanie wobec inwazji robali.

Filmowy Ender
Dla mnie Orson Scott Card jest pisarskim mistrzem. Jeszcze nigdy styl żadnego pisarza nie pasował mi tak, jak jego. Tak fantastycznie i naturalnie posługuje się ironią... - cud, miód i orzeszki. Do tego swoich bohaterów tworzy do najmniejszego szczególiku, dzięki czemu wydaje się, że postaci są nam w zupełności znane i możemy się z nimi utożsamiać, razem przeżywać sytuacje, stawiać czoła wyzwaniom itd. Jakby tego było mało, książki Carda czyta się swobodnie i lekko, utwór to jedna historia, która pomimo definitywnego zakończenia, pozostawia po sobie ślad i apetyt na kolejną część.

Jednak szczerze powiedziawszy, mimo, że książka jest bardzo dobra, to spodziewałam się czegoś, co mnie powali. Owszem, "Gra Endera" jest ciekawa i bardzo chętnie sięgnę po kontynuację, jednak nie zauważyłam w niej czegoś szczególnego. Czyta się szybko, aczkolwiek muszę stwierdzić, iż sama fabuła nie jest ani zaskakująca, ani wyszukana. Zakończeń niektórych wątków często domyślałam się kilka stron przed rozwiązaniem, ale cała akcja została sfinalizowana w wielkim stylu.

No cóż, myślę, że polecać tę książkę będę mogła dopiero wtedy, gdy przeczytam kolejną część, ponieważ na razie "Gra Endera" wydaje się być rozdziałem jakiejś świetnej historii. Samo spotkanie z tym małym chłopcem, którego pokochałam od pierwszej strony, zapamiętam na bardzo długo, a od tej chwili rozglądam się za "Mówcą umarłych" i już nie mogę się doczekać :)

12 komentarzy:

  1. Całkiem, całkiem. Może i sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cyklu o Enderze jeszcze nie czytałam, bo jeśli chodzi o książki tego autora to zaczęłam od "Tropiciela" i "Zaginionych wrót", które właśnie kończę. Dziwię się trochę, że Card rozpoczął w jednym czasie dwa różne cykle, ciekawe kiedy będą ich kontynuacje. A cykl o Enderze mam na półce, z wyjątkiem "Mówcy umarłych" bo szukałam, ale nigdzie nie był dostępny, póki co zostaje audiobook.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam w rękach książki tego pana, ale chyba będę musiała to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Card naprawdę świetnie pisze książki, niemniej jednak z tą książką styczności nie miałam i widzę, że muszę nadrobić to niedopatrzenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko raz spotkałam się z twórczością pisarz - cóż ciężkie ma pióro - nie lubię s-f nie skusze się chyba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, ale mnie na razie jakoś książki o tematyce science - fiction nie przekonują. ;P Oczywiście słyszałam o "Grze Endera" - ale dobre opinie na temat tej książki nie przekonają mnie nawet do jej przeczytania, a na pewno nie na jej zakup. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że cykl ciekawie się zapowiada. Może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od jakiegoś czasu mam zamiar przeczytać Grę Endera. Chociaż Ty nie byłaś powalona, ja wciąż liczę na to, że książka mnie zachwyci.

    OdpowiedzUsuń
  9. aw... muszę przeczytać koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, mi się podobała o wiele bardziej, ale ja po prostu uwielbiam SF.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gra Endera to świetna książka choć momentami rzeczywiście przewidywalna. Warto jednak sięgnąć po kolejne częśći - Mówca Umarłych, Ksenocyd i bez wątpienia Dzieci Umysłu, które chyba najbardziej przypadły mi do gustu z tego cyklu.
    Natomiast po przebrnięciu przez te cztery tomy polecam sięgnąć po paralelną opowieść - czyli po Sagę Cienia.
    Właśnie skończyłam Cień Endera i jestem absolutnie zachwycona...

    OdpowiedzUsuń

Drogi gościu!
Skoro odwiedziłeś mojego bloga zostaw po sobie jakiś ślad. Będzie mi bardzo miło :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...