Tytuł: "Tam gdzie ty"
Autor: Jodi Picoult
Ilość stron: 565
Cena: 36 zł
Moja ocena: 2/10
Na moją pierwszą książkę Jodi Picoult czekałam bardzo długo. Wciąż czytałam pozytywne recenzje, a ciekawość zżerała mnie od środka. Nie przepadam za powieściami obyczajowymi, ale gdy nadarzyła się okazja zdobycia „Tam gdzie ty” nie wahałam się ani chwili. Picoult skupia wokół siebie szerokie grono fanów. Jej książki zostały przetłumaczone na 34 języki, a łączny nakład przekroczył 15 mln egzemplarzy! Takie dane świadczą jedynie o tym, że ta 46 – letnia pisarka jest jedną z najbardziej znanych autorek powieści obyczajowych XXI wieku.
Max i Zoe z pozoru mogą wydawać się szczęśliwym małżeństwem,
jednak długotrwałe starania o dziecko zawsze kończące się niepowodzeniem powoli
rujnują ich związek. Po urodzeniu martwego dziecka Max i Zoe postanawiają się
rozstać. Zoe znajduje pocieszenie w ramionach kobiety, natomiast Max wstępuje
do Kościoła Wiecznej Chwały. Te dwa kontrastujące ze sobą światopoglądy po
niedługim czasie stają się przyczyną głośnego konfliktu nie tylko pomiędzy Zoe
i Maxem.
Muszę przyznać, że miałam duże oczekiwania jeżeli chodzi o „Tam
gdzie ty”. W końcu nie możliwe jest, żeby tak popularna i uznana pisarka jak
Jodi pisała jakieś gnioty. A jednak bardzo się zawiodłam. Najbardziej nie podobało
mi się kreacja bohaterów, gdyż z żadnym nie mogłam się utożsamić i za żadną ze
stron opowiedzieć. Bardzo nie lubię takiej sytuacji, ponieważ moim zdaniem właśnie
istotą czytania jest możliwość przeżywania emocji razem z daną postacią. Poza
tym wszystkie główne role były mdłe i nijakie. Kiedy pani Picoult próbowała
ukazać „niepokorną Zoe” w scenie, gdy ta wparowała na stołówkę i zaczęła grać
na garnkach przeszło mi tylko jedno słowo na określenie tego nieudolnego
zabiegu, a mianowicie „żenada”
Zgadzam się, że „Tam gdzie ty” porusza poważne problemy,
jednak sposób w jaki Max i Zoe próbują je rozwiązać jest według mnie żałosny. Obydwoje
kierują się egoizmem, pychą oraz głupotą zarzucając to samo drugiej osobie.
Punkt widzenia każdej strony wydawał mi się błędny, a pastor Clive i cały jego „kościół”
był jak dla mnie jedną wielką pomyłką i „przypałem”.
Z jednej strony mamy przykład nawróconego Maxa (któremu
prawie się Jezus ukazuje – cała ta scena bardzo mnie rozśmieszyła, ale już o
tym się nie będę rozwodzić), a z drugiej Zoe, która po 9 latach małżeństwa
zmienia orientację seksualną. I wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie to,
że każde z nich dochodzi w końcu do wniosku, że tak naprawdę nie kochało
drugiej strony, nie znajdowało u niej zrozumienia itd.. Przeżyli z sobą 9 lat i
jak na dźwięk pstryczka się odkochali? Skąd ta nagła zmiana? Ze wstępnych
opisów Zoe wydawało mi się, że jej małżeństwo pominąwszy problemy z zajściem i donoszeniem ciąży było raczej udane.
Jeżeli chodzi o styl pisarski Jodi Picoult to nie mam
żadnych zastrzeżeń – książkę czytało się lekko, szybko i przyjemnie. Posługuje się
ona spójnym i pozbawiony zbędnej paplaniny językiem. Postąpiłabym wbrew sobie
gdybym napisała, że „Tam gdzie ty” jest gniotem literackim, ponieważ na pewno tak
nie uważam mimo negatywnych wrażeń po przeczytaniu.
W sumie już wszystko, co chciałam powiedzieć napisałam. Tak
więc podsumowując czuję duże rozczarowanie i na pewno nie sięgnę po inną
książkę Picoult, mimo że mam świadomość, iż być może jakaś inna pozycja mogłaby
mi przypaść do gustu. Kiedyś moja koleżanka powiedziała, że powieści Jodi
Picoult uczą życia. Wtedy nie wiedziałam, co powiedzieć, bo nie miałam żadnych
podstaw, ale teraz uważam, że te „życiowe i dydaktyczne utwory” można wrzucić
do jednego worka razem z telenowelami i serialami – tylko naiwniacy myślą, że
tak samo jest w życiu. Dla mnie „Tam gdzie ty” nie stanowi żadnego wzorca
postępowania w podobnej sytuacji. Ba! Gdzie tu mówić o jakichkolwiek wzorcach?
W tym przypadku należy powiedzieć o antywzorach, zarówno jeżeli chodzi o Maxa,
Zoe czy inne postaci z tej książki, niestety.
Miałam zamiar przeczytać jakąś książkę tej autorki. Pomimo Twojej recenzji chętnie to zrobię. Myślę, że powieści tej pani przypadną mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam jedną książkę tej autorki i również przeżyłam rozczarowanie. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego, no ale nie wiem czy Jodi Picoult dam drugą szansę...
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam chęć na tę książkę.
OdpowiedzUsuńA ja ją właśnie kończę i bardzo mi się spodobała, to jedna z jej najlepszych książek. Cóż, gusta i guściki ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę Picoult i podobała mi się, ale ta pozycja nie wydaje się zbyt zachęcacjąca ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Ci się nie spodobała. Jednak nie rezygnuj tym samym z książek autorki. Ma wiele do zaoferowania i być może jakaś inna pozycja o wiele bardziej przypadnie Ci do gustu. Polecam "Bez mojej zgody".
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj, sięgnij może po inne książki tej autorki? I nie miej wielkich oczekiwań, bo wówczas za każdym razem się rozczarujesz, a czytając będziesz myślała "gdzie tu geniusz?" a nie "oo, ciekawa postać". ;) Polecam "Bez mojej zgody" i "Głos serca".
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 6 książek Picoult i przyznam, że jest to jedna z moich ulubionych pisarek. Szkoda, że jej książka nie przypadła Ci do gustu ;)
OdpowiedzUsuńA może to kwestia Twojego wieku... może nie potrafisz utożsamić się z bohaterami bo sama nie masz jeszcze wielu doświadczeń w tej dziedzinie. Sama jeszcze nie poznałam książek tej pani ale podejrzewam, że pisząc je spotyka się z ludźmi, którzy doświadczyli podobnych historii. Byc może z perspektywy osoby stojącej z boku niektóre zachowania wydają się być absurdalne choć dla samych zainteresowanych wcale takie nie są. Jak wspomniałam, nie mogę jednoznacznie się wypowiedzieć bo nie znam twórczości tej Pani ale tak bym chyba sobie tłumaczyła Twoją dość negatywną opinię.
OdpowiedzUsuń