Tytuł: "Miasteczko Niceville"
Autor: Carsten Stroud
Liczba stron: 516
Cena: 38,00 zł
Moja ocena: 7/10
Fala nienawiści i rządzy zemsty może nas prześladować latami,
szczególnie kiedy dotyczy całej rodziny. Ciągnie się wówczas przez pokolenia
niczym klątwa, a jej piętno odczuwają zarówno młodzi, jak i starzy. No cóż, nie
od dziś wiadomo, że niszczycielską moc nienawiści trudno zatrzymać.
Carsten Stroud to uznany i niejednokrotnie nagradzany
dziennikarz prasowy oraz autor bestsellerów New York Timesa. „Miasteczko
Niceville” to pierwsza część serii trzymających w napięciu horrorów o tajemniczym
miasteczku.
Niceville to na pozór zwykłe, amerykańskie miasto. Posiada
ono jednak jedną cechę charakterystyczną, a mianowicie niebywale wysoką liczbę
zaginięć, przekraczającą wielokrotnie średnią krajową. Pewnego dnia
dziesięciolatek – Rainer Teague dosłownie znika wpatrując się w lustro na
wystawie sklepowej. Dokładnie za rok zostaje zgłoszone zaginięcie kolejnej
mieszkanki miasteczka i jej ogrodnika. Sprawą zaczyna interesować się detektyw
Kavanaugh wciągając siebie i swoją żonę w świat balansujący na krawędzi życia i
śmierci, którym rządzi siła mieszkająca na dnie Krateru – otchłani znajdującej
się blisko miasteczka.
„Miasteczko Niceville” to książka, którą (gdyby nie było w
niej elementów fantastycznych) zakwalifikowałabym do thrillera, gdyż większa
część utworu to opisywanie kryminalnych spraw bohaterów. Na początku czytelnik
jest zdezorientowany, gdyż w powieści
mamy dużą ilość wątków. Na szczęście w połowie wszystko zaczyna się układać w
jedną całość. Samej akcji w utworze mamy tyle, co kot napłakał, jednak co ciekawe
ani chwili się nie nudziłam podczas jej lektury. Nastawiłam się na mrożącą krew
w żyłach książkę, co sugerował z resztą opis, jednak „Miasteczko Niceville” mi
tego nie dostarczyło. Jak przypuszczam, główną tego przyczyną jest fakt, iż jest
to pierwsza część serii i w zamierzeniu autora było wyjaśnienie wszystkiego i
zaintrygowanie czytelnika do kolejnych części. I muszę przyznać, że czuję się
jak najbardziej zaintrygowana.
Bardzo podobał mi się styl i język autora. Zmieniał go,
dopasowując do osoby w danym momencie opisywanej, dlatego też bardzo dobrze
wczuwałam się w uczucia bohaterów. Poza tym styl pana Strouda jest przystępny i
przyjemny, toteż książkę czyta się bardzo lekko. „Miasteczko Niceville” czyta
się szybko pomimo występujących w nim dialogów „o niczym”, które do pewnego
momentu dezorientują czytelnika. Mimo, że scen mrożących krew w żyłach w
pierwszej części było jak na lekarstwo, to muszę przyznać, że Autor potrafi
budować napięcie.
Pewnie się dziwicie, dlaczego wystawiłam tak wysoką ocenę
skoro książkę przedstawiłam w niezbyt dobrym świetle. Odpowiedź jest bardzo
prosta, widzę w „Miasteczku Niceville” duży potencjał Autora, który mam
nadzieję wykorzysta przy następnych częściach. Jeżeli Carsten Stround miał w
zamierzeniu zaintrygować i zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejne tomy,
to w moim przypadku na pewno mu się udało. Początki zazwyczaj bywają nudne, ale
mam nadzieję, że w kolejnych częściach pisarz się rozkręci i pokaże na co go
stać, bo po lekturze „Miasteczka…” widać, że stać go na wiele. A póki co
polecam lekturę pierwszej części i cierpliwie czekam na kolejne.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka, za co serdecznie dziękuję :)
Mam ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńBtw, ależ podobny szablon do mojego ;)
@Immora, kurcze weszłam na twojego bloga i faktycznie. Mimo, że tła zupełnie inne, to i tak strasznie podobnie jest. Już zmieniam.
UsuńAle nie chodziło mi żeby zmieniać! :D Tylko tak zauważyłam, bo nigdy wcześniej nie trafiłam na tak podobnego bloga do mojego :) A że liczba szablonów jest ograniczona to już niczyja wina... Ale tak też jest ładnie :)
UsuńImmora, spoko :) Zmieniłam tło i nie ma sprawy. Ten też mi się podoba, więc jest ok.
UsuńDo mnie książka niespecjalnie przemawia, więc raczej sie nie skuszę :P
OdpowiedzUsuńNie jestem fanem horrorów, więc odpuszczę.
OdpowiedzUsuńz chęcią przeczytam! bo to coś w sam raz dla mnie :D
OdpowiedzUsuńA ja mam ochotę na tę książkę od kiedy ukazała się w zapowiedziach :)))))I zdania nie zmieniłam :)
OdpowiedzUsuńTak, tak przeczytam ją bo już dużo o niej słyszałam:)
OdpowiedzUsuńMam w planie tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOoo, coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOo XD Bardzo ciekawa pozycja. Nie słyszałem o niej ale chyba warto przeczytać :3
OdpowiedzUsuńBardzo zachęciłaś mnie nie tylko opisem, ale również i ciekawą recenzją. Z przyjemnością zapoznałabym się z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu już zastanawiam się nad tą ksiązką. Sięgnąć, a może nie? Książka wydaje się z jednej strony fajna i mam nadzieję, że może po wakacjach znajdę jeszcze czas na sięgnięcie może po nią? W każdym razie żywie szczerą nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPati
Nigdy bym nie sięgnęła po tę książkę, gdyby nie Twoja recenzja. Dlatego na pewno, gdy zobaczę taką okładkę gdziekolwiek, czy w księgarni, czy w bibliotece, na pewno ją zgarnę. :)
OdpowiedzUsuńJak wypatrzę t książkę w bibliotece to chętnie po nią sięgnę ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń