"Miecz przeznaczenia" Andrzej Sapkowski

Tytuł: "Miecz przeznaczenia"
Autor: Andrzej Sapkowski
Ilość stron: 344
Moja ocena: 9,5/10

Dla niewtajemniczonych, "Miecz przeznaczenia" to kontynuacja rewelacyjnego "Ostatniego życzenia" Andrzeja Sapkowskiego, o którym pisałam 2 miesiące temu. Niestety, brak czasu zmusił mnie do odwlekania tejże lektury, jednak kiedy już dałam się wciągnąć w wir niebezpiecznych, a zarazem fascynujących przygód Geralta z Rivii, 344 strony zleciały mi aż za szybko.
Każdą opowieść czytałam z zapartym tchem, a kiedy dotarłam do tytułowego opowiadania, zostały już po mnie tylko kapcie :-)
Zdecydowanie najbardziej podobał mi się "Miecz przeznaczenia". Cenię również opowiadanie "Coś więcej" za zaskakujące i wzruszające zakończenie. Ciri, która grała główną rolę w dwóch wyżej wymienionych historiach, według mnie była postacią rewelacyjnie wykreowaną, a jej wpływ na zachowanie twardego jak skała Geralta jednocześnie zaskoczył mnie i wzruszył. Myślę, że nie powinnam póki co zbytnio się rozwodzić na temat tej książki, bo zdradzę niechcący zbyt wiele szczegółów i zepsuję wam całą zabawę. Dodam tylko, że przeczytałam dotychczas 2 książki Sapkowskiego i w każdej dał mi się poznać od najlepszej strony. Świetna zabawa, archaizmy wzbogacające język, dynamiczna akcja, rewelacyjna kreacja bohaterów - to niektóre z pozytywnych cechy powieści, które zachęciły mnie do przeczytania "Krwi elfów". Jedyną postacią, której nie cierpię to czarodziejka Yennefer. Jak powiedział Jaskier: "Nienawidzę tej wiedźmy!". Ale cóż, to już kwestia gustu :-) W każdym bądź razie, "Miecz przeznaczenia" bez wahania umieściłam w kolekcji "Ulubione" i Wam także gorąco polecam jego przeczytanie.