Ocena: 4/10
Tytuł: "Miasteczko Salem"
Autor: Stephen King
Ilość stron: 524
"Zrogowaciałe stopy niech wstają,
Świadcząc, że zimne i nieme jest ciało.
Niech światło lampy zalśni w szkliwie podłóg.
Jedyny imperator: władca porcji lodów"
Nie byłam przekonana do kolejnej powieści o wampirach, ponieważ po "zmierzchomanii" miałam na samą myśl o tych stworach odruch wymiotny, a słowo "wampir" nasuwało mi na myśl obraz cukierkowatego chłoptasia, który "wyrzeka się swojej natury". Bleee I tutaj "Miasteczko Salem" zaskoczyło mnie w pozytywny sposób, ale zaznaczam, tylko tutaj.
Pierwsze 200 stron niebywale intrygowało, przez co czytałam z zapartym tchem, jednak potem było tylko gorzej. Akcja wlokła się niemiłosiernie, a każdy następny ruch pisarza można było przewidzieć. Nie wzbudziła we mnie osławionego dreszczyku, ani nie powiało grozą. Zakończenie tak żałosne i przewidywalne, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę 20 stron przed końcem. Uważam, że "Miasteczko Salem" to książka bardzo przereklamowana. Co więcej, jako że przeczytałam 6 powieści rzekomego "króla horroru", dostrzegam niebywałą schematyczność w jego utworach.
Była to moja 6 książka Stephena Kinga i na chwilę obecną mówię, że ostatnia. Jedynym utworem tego autora, który wywołał we mnie pozytywne emocje, wzruszył i wtarł mi się w pamięć to "Wielki marsz", który polecam każdemu, kto osiągną odpowiedni wiek, aby ją zrozumieć. Reszta to było WIELKIE rozczarowanie. Starałam się czytać dużo, aby w końcu dostrzec fenomen S. Kinga. Niestety, najwidoczniej jego styl nie jest w moim typie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi gościu!
Skoro odwiedziłeś mojego bloga zostaw po sobie jakiś ślad. Będzie mi bardzo miło :)