niedziela, 24 marca 2013

Odrodzenie bloga, niczym Feniksa z popiołów.

Witajcie znowu! 

Jak zapewne nie uszło Waszej uwadze zaniedbałam i to bardzo przez ostatnie 2 miesiące bloga. Dużo nauki, nieumiejętność zorganizowania sobie czasu na czytanie, ale również niezbyt ciekawe książki sprawiły, że nie bardzo miałam ochotę czytać i recenzować. Jednak od dzisiaj postanowiłam powrócić do zajęć bloggerki i szczerze powiedziawszy brakowało mi Was ;) Mam nadzieję, że wybaczycie moją ignorancję. Już niedługo powinna ukazać się recenzja "Jestem legendą", a potem "Tropiciela", którego obecnie czytam ;)

To była pierwsza kwestia, teraz czas omówić kolejną sprawę. Czy może ktoś z Was wybiera się na spotkanie bloggerów i bloggerek 13.kwietnia do Warszawy? Cały czas zastanawiam się czy pomysł jest warty fatygi, więc jeżeli uczestniczyliście w podobnym happeningu z chęcią przeczytałabym Waszą opinię. Dobrze byłoby pojechać również z myślą o spotkaniu osoby, którą zna się chociaż troszkę, nawet jeżeli jest to znajomość przez szklany ekran. I tak byłoby mi raźniej. Piszcie, nie gryzę :P




Tytuł: Makbet
Autor: William Szekspir
Ilość stron: 127 
A teraz chciałabym przedstawić Wam krótki komentarz do ostatnio przeczytanego w ramach lektury szkolnej "Makbeta" Williama Szekspira. Tej lektury chyba nie muszę nikomu przedstawiać, ponieważ z pewnością większość z was ją czytała, albo będzie czytać. Już przy okazji "Króla Edypa" zrecenzowanego kilka miesięcy temu, dowiedzieliście się, że nie przepadam za dramatem ze względu na formę pisanego tekstu (podział na role). W dodatku po niezbyt udanym spotkaniu z Szekspirem przy okazji "Romea i Julii" podeszłam niechętnie do "Makbeta". Ale nic tak nie motywuje do czytania, jak termin kartkówki z treści lektury ;)

"Makbet" jest pisany w zupełnie innym tonie niż "Romeo i Julia", przez które zraziłam się do twórczości Szekspira. Fabuła dramatu na kolana nie powala, ale kreacja bohaterów to wręcz mistrzostwo. Na podstawie charakterów głównego bohatera i jego małżonki można tworzyć mnóstwo insynuacji i portretów psychologicznych, co dla osoby tym zainteresowanej (między innymi dla mnie) może stanowić źródło inspiracji. Bardzo podobało mi się osadzenie akcji w XI wieku, w epoce średniowiecza, które zawsze nadaję tę specyficzną atmosferę. Ponadto, pragnę zwrócić uwagę na bardzo ciekawy wątek fantastyczny z wiedźmami, do którego nawiązał Terry Pratchett.

Lekturę "Makbeta" oceniam bardzo pozytywnie. Cieszę się, że zostałam "przymuszona" do przeczytania, ponieważ przekonałam się, że Szekspir nie jest wcale taki zły, jak sądziłam wcześniej. Uważam, że warto sięgnąć po "Makbeta", gdyż jest wartościową książką, wywołującą wiele refleksji. Polecam.


3 komentarze:

  1. Makbeta czytałam bardzo dawno temu :) Jestem ciekawa pozycji Jestem legendą - czekam na opinie :) Zapraszam także do zwiedzenia mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie jesteś :)
    Shakespeare'a uwielbiam w każdej formie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Halo, niezwykle zajmujące miejsce, cudowny tekst, perfekcyjnie zaprezentowany, zapewne od czasu do czasu odwiedze twój blog, bo naprawde nadzwyczaj mi się w tym miejscu u Ciebie podoba, salutuję Kinga :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi gościu!
Skoro odwiedziłeś mojego bloga zostaw po sobie jakiś ślad. Będzie mi bardzo miło :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...